No . Już się troche droga wysuszyła więc można było wyskoczyć na trasę . Szybciutko zjadłem i wyjechałem jeszcze jak słońce świeciło :P Jak zaszło to szybko zrobiło sie zimno i niestety trzeba było wracać .
Niestety czuć już odpływ formy i zmęczenie sezonem . Całą trasę przejechałem w górnej granicy 3 strefy tętna podczas gdy w lecie w podobnym tempie jechałem na 2 strefie . Oj przyda sie trochę odpoczynku w zimie
Tym razem poświęciłem sie całkiem driftom . Prawie cały dystans wykręciłem w parku driftując. Ale tym razem bez wypadków sie nie obyło :P Dwa razy leżałem po za ostrym wejściu w zakręt :P
Jak już kiedyś mówiłem : Każdy kilometr robi z ciebie kogoś lepszego . Pojechałem więc sie pokręcić po okolicy . Efekty były przerażające . Gdy chciałem wyjechać w teren wpadłem w śnieg który był po oś w przednim kole . Nie było sensu jechać więc trzeba było zjechać na dół i pojeździć po wsi :P
Mój "zimowy" Magnum Explorer po jeździe :
Na horyzoncie góra po której czasem śmigam . Dzisiaj sie nie dało :
Zacząłem tak jak w moim ostatnim wpisie . Jednak hamulce przestały działać znacznie szybciej niż wtedy ( tam siadły dopiero pod koniec . Teraz już na początku zjazdu )i dalszą trasę musiałem sobie odpuścić . Resztę trasy dojeździłem ślizgając się po lodzie na asfalcie .
Ciężka trasa . Właściwie nie zjeżdżałem z polnych dróg i pól . Zacząłem od około 1km wjazdu kiepską drogą później następny kilometr w miarę płasko po polach i niecały kilometr zjazdu . Po zjechaniu przejechałem od razu na drugą trasę i tam zrobiłem 2 rundki po polach i polnych dróżkach , każda ok 2,5 km ( 1,5 km wjazdu ) i jedna krótszą ok. kilometra . Później zjechałem chwile odpocząć i coś się napić do cioci po czym powrót do domu około 3 kilometrową trasą po polnej kamienistej drodze i polach . A wszystko to w 10 centymetrowym śniegu
Właściwie nie było gdzie nadgonić tempa . Trasę znam tylko z jazd letnich więc musiałem trochę uważać żeby przypadkiem gdzieś nie wylądować :P
No spadło trochę śniegu . Wyciągnąłem mój rower zimowy ( Magnum Explorer ) i wyruszyłem na "miasto" w poszukiwaniu drożdży (suszonych ).Nie znalazłem . Po zrobieniu jednego kółeczka i powrocie do domu dowiedziałem się ,że mogą to być również świeże drożdże . Więc wyjechałem 2 raz . W drodze powrotnej zahaczyłem jeszcze o krótką kamienistą dróżkę i wróciłem do domu :P
Wyjechałem pełny nadziei w piękną słoneczną pogodę z dość mocnym wiatrem . Wróciłem mokry i brudny . Niebo było całkiem zasnute i padał śnieg . Szybko w tej Polsce zmienia się pogoda :P