Jak już kiedyś mówiłem : Każdy kilometr robi z ciebie kogoś lepszego . Pojechałem więc sie pokręcić po okolicy . Efekty były przerażające . Gdy chciałem wyjechać w teren wpadłem w śnieg który był po oś w przednim kole . Nie było sensu jechać więc trzeba było zjechać na dół i pojeździć po wsi :P
Mój "zimowy" Magnum Explorer po jeździe :
Na horyzoncie góra po której czasem śmigam . Dzisiaj sie nie dało :
Zacząłem tak jak w moim ostatnim wpisie . Jednak hamulce przestały działać znacznie szybciej niż wtedy ( tam siadły dopiero pod koniec . Teraz już na początku zjazdu )i dalszą trasę musiałem sobie odpuścić . Resztę trasy dojeździłem ślizgając się po lodzie na asfalcie .
Ciężka trasa . Właściwie nie zjeżdżałem z polnych dróg i pól . Zacząłem od około 1km wjazdu kiepską drogą później następny kilometr w miarę płasko po polach i niecały kilometr zjazdu . Po zjechaniu przejechałem od razu na drugą trasę i tam zrobiłem 2 rundki po polach i polnych dróżkach , każda ok 2,5 km ( 1,5 km wjazdu ) i jedna krótszą ok. kilometra . Później zjechałem chwile odpocząć i coś się napić do cioci po czym powrót do domu około 3 kilometrową trasą po polnej kamienistej drodze i polach . A wszystko to w 10 centymetrowym śniegu
Właściwie nie było gdzie nadgonić tempa . Trasę znam tylko z jazd letnich więc musiałem trochę uważać żeby przypadkiem gdzieś nie wylądować :P