I znowu mokra nawierzchnia :) Pierwszy tydzień treningowy zakończony . Można go uznać za udany . Przede mną jeszcze 43 takie tygodnie . Tylko coraz trudniejsze :)
Dzisiaj jeździłem w intencjach Boo . Niech się uczy zdaje egzaminy i wraca do nas :)
Dzisiaj było coś takiego ,że ani w jedną ani w druga stronę nie jechało się dobrze . Mimo że było w miarę ciepło ( 3 stopnie) to jakoś tak niemiło się jeździło ...
Pierwsza jazda w miesiącu . Obrobiłem bym się szybciej gdyby nie 2 wilczury łażące bezpańsko po drodze i chwile musiałem pokombinować jak je ominąć .Później zatrzymał mnie kumpel i dowiedziałem się że te psy zagryzły jakiegoś mniejszego . Całe szczęście że mnie zostawiły w spokoju
Pora chyba odpocząć . Przez ostatnie dni jeździłem cały czas na maksymalnych obrotach ( może krótkie dystanse ale prawie cały czas w strefie w której mięśnie nie usuwają całości wyprodukowanego kwasu mlekowego - średnie tętna z wycieczek w granicach 160 { dzisiaj 158}) . Spowodowane to oczywiście atomowym wiatrem . Według pogody jutro ma padać to przynajmniej nie będę żałował że nie mam sił na jazdę